piątek, 21 marca 2014

Papla






W dzisiejszym poście chciałabym przedstawić wam książkę, napisaną przez Meg Cabot - Papla, jest to jedna z tak zwanych książek "do herbaty". 

Już od pierwszych stron autorka zapoznaje nas z Lizzie i jej zakręconym życiem. Bohaterka to zwykła kobieta z typowymi problemami, takimi jak drobna nadwaga, czy brak pomysłu na pracę licencjacką. Dziewczyna zakochała się od pierwszego wejrzenia w chłopaku, który wcale (jak się oczywiście okazuje po czasie) nie zasługiwał na jej uwagę, a co dopiero uczucie. Pomocną dłoń okazują jej przyjaciele, proponując przyjazd do francuskiej winnicy ich znajomego. W ten sposób Lizzie trafia do pociągu, który wiezie ją do Francji, tam poznaje uroczego Lucka. Pod wpływem emocji  zaczyna opowiadać mu swoją, miejscami wstydliwą historię, nieświadoma, że to właśnie Luck jest owym znajomym jej przyjaciół.

Książka jest jedną z tych historii, które zawsze kończą się szczęśliwie. Jest pisana prostym i łatwo zrozumiałym językiem, czyta się ją bardzo szybko i swobodnie, dlatego zdecydowanie polecić ją mogę osobom, które mają ochotę na coś "lekkiego", mi osobiście zawsze podczas lektury poprawia się humor. Co do samej autorki mogę powiedzieć, że do książek pani Meg Cabot mam ogromny sentyment, gdyż to właśnie z nimi zaczęła się moja literacka przygoda. Bardzo podoba mi się to, jak operuje językiem oraz swobody ton jej utworów. Świetnie potrafi wykreować swoich bohaterów, sposób w jaki opisuje rzeczywistość jest na prawdę urzekający, dlatego chętnie wracam do jej książek.

Papla jest pierwszą z trzech książek opisujących przygody Lizzie.

4 komentarze:

  1. Raczej nie przeczytam, to chyba bzdurna książka, a ja mam tyle do czytania... ;) Będę jednak o niej pamiętać :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka rzeczywiście jest dość banalna, jednak doskonale nadaje się jako "lekka" alternatywa dla innych utworów :)

      Usuń
  2. Meg Cabot? Podziękuję;) Chociaż i ja czasami sięgam po lekkie lektury... wolę jednak wybierać innych autorów;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba wyrosłam z takich bzdurek :)

    OdpowiedzUsuń